6b. Włoskie opowieści - Toskania, Sansepolcro

W przerwie między kolejnym szalikiem a golfem opowiem trochę o moich wrażeniach z podróży po Toskanii. Ta podróż wypadła zupełnie niespodzianie i była dla mnie niesamowitym doznaniem - zakochałam się w Toskanii... Pojechaliśmy tam na zaproszenie firmy medyczno zielarskiej Aboca - odpowiednika naszego Herbapolu. Toskania to pięknie położona kraina na północy Włoch, ja byłam w jej górskiej części w Arezzo i Sansepolcro.

 Po drodze przejechaliśmy wysokie Alpy, pokonaliśmy ponad czterdzieści tuneli wydrążonych w stromych górach, mijaliśmy piękne strumienie o turkusowej barwie, wodospady bijące ze zboczy. Przed granicą włoską widziałam malutki klasztor przycupnięty na niebotycznie wysokim szczycie i zastanawiałam się jak oni tam sobie żyją, tak daleko od miast, sklepów, wszystkiego... niesamowite. W drodze powrotnej, niedaleko Villach zatrzymaliśmy się przy autostradzie w Różanym Zajeździe. Spotkałam tu przemiłą panią z obsługi - z Polski. Jaki świat mały.

Po stronie włoskiej roztacza się przed nami ogromna, płaska jak stół nizina. Mijamy miasteczko za miasteczkiem - każde z takim samym malutkim kościółkiem z białą ostrą wieżyczką i zegarem, winnice i pola kukurydzy, zaorane pola w kolorze umbry, myśliwych z psami polujących na bażanty wolnym spacerkiem, małe rzeczki oddzielające kolejne pola. Mijamy zjazd do Wenecji - szkoda, że tam nie wstąpimy... może następnym razem. Szerokimi, szybkimi pasami autostrady mijamy Bolonię, by odbić w stronę gór do Toskanii. Znowu drogi wśród gór, na wysokich przęsłach, kolejne tunele i coraz wyżej i wyżej, mijamy malutkie miejscowości ze stromymi polami winnic i gajami oliwkowymi z malutkimi kamiennymi domkami na wzgórzach. Serpentynowe strome drogi prowadzą nas do miasteczka Sansepolcro.


Sansepolcro leży w górskiej dolinie otoczonej wysokimi wzgórzami, na których leżą piękne posiadłości. Klimat łagodny, z cieplutkim wietrzykiem, na zboczach plantacje winogron, oliwek, a w dolinie ekologiczne plantacje ziołowe. Tu zobaczyłam rosnące na drzewach granaty, cytryny, mandarynki i słodkie figi, ogromne krzewy rozmarynu i liścia laurowego... I samo miasteczko urocze, malutkie caffe, butiki (buty!!!), sklepiki, małe restauracje. Karmiono nas po włosku, w palazzo na wysokim wzgórzu - dania w pięciu odsłonach, do tego dobre winko, super deserek na sam koniec. Tak można jeść, po woli, z dania na danie coraz inne smaki, a jakie humory! Tu posiłki się celebruje i ważne, by jeść je razem. Super.

każdy domek ma okiennice, w większości przymknięte lub uchylone - inaczej niż u nas...
To był początek października, a tu tak cieplutko...
malowniczo położone miasteczka w dolinach
la bottega - czyli małe sklepiki, a w nich różne cuda!
cdn
Krista


Komentarze