34c. W cieniu Mistrzów - prawie jak G. Klimt :)

Powiem tak - jak ktoś myśli, że malowanie kredkami to łatwizna - to srogo się myli! Tylko dzieci są mistrzami kredek ( jak moja Wnusia teraz, która radośnie maluje po ścianach, jak babcia kiedyś... ),
a ja - duże już dziecko -  jak się za nie zabrałam nabrałam do nich ponownie szacunku, bo tu wychodzi ile jest warta twoja technika i zdolności! Pokora i pełna świadomość moich niedoskonałości  - to teraz czuję malując kredkami. Odkrywam od nowa inny świat barw...
A dlaczego nimi maluje - bo na dzień Mamy dostałam dwa wspaniale bloki ze szkicami dzieł Van Gogha i  Gustawa Klimta! A teraz próbuję się z nimi zmierzyć i chylę czoła przed Mistrzami! Te szkice traktuję jak dobry trening przed malowaniem, a tematy dojrzewają powoli i czekają na czas, kiedy będę mogła rano spokojnie zacząć, by je namalować... A do urlopu jeszcze trochę!

Zaczęłam rysowanie od obrazu Adam i Ewa oraz portretu kobiety z wężem oraz jednego z mostów w Arles Van Gogha, z którego wcale nie jestem zadowolona, kolejna lekcja pokory... a przede mną jeszcze tylko 57 szkiców, hej!

 
Dziękuję za miłe słowa - dla tych co czekają na moje kolejne obrazy i dodaję, że tematy dojrzewają jak wiśnie, nabierają koloru i smaku, tylko czekam na jakieś wolne dni, by przelać je na płótno :)

Podzielę się z Wami moim marzeniem - kiedyś, w jakiejś niedalekiej przyszłości bardzo chcę zobaczyć dzieła impresjonistów i secesji w oryginale - a więc mam w planie odwiedzić Paryż, Amsterdam i Wiedeń ...
Zapytacie może za co tak bardzo cenię impresjonistów - a za to, że pokazują jak warto kochać każda chwilę i cieszyć się nią, bo już się nie powtórzy... dlatego tak bardzo są mi bliscy :) Idę ich śladem, każdego mojego dnia... co za widoki!
Pozdrawiam radośnie,  Krista :)






Komentarze